Mikrodawkowałem psychodeliki 30 dni. 9 wniosków i podsumowanie [koszt, tabelki, wykresy]

Najpierw przyszedł koronawirus. Zaraz po nim spadek dochodów oraz wyraźny spadek jakości życia. Nie minęła chwila, a dostałem bana na social mediach, przez co zostałem na jakiś czas odcięty od możliwości kontaktu z kilkoma ważnymi dla mnie grupami. Do tego tydzień temu doszła kontuzja, która utrudnia mi chodzenie, nie mówiąc o bieganiu. I to wszystko będąc na sporym deficycie kalorycznym, gdzie mój mózg pracuje jakieś 30% wolniej niż zazwyczaj.

Czy mógłbym wymarzyć sobie lepsze okoliczności do sprawdzenia efektów mikro dawkowania?

Czy to naprawdę działa?

Testuje mikro dawkowanie psychodelików już grubo ponad miesiąc, jednak pierwsze 2-3 tygodnie to było tak naprawdę szukanie idealnej dawki. Ostatecznie musiałem obniżać ją czterokrotnie.

Co więc się zmieniło w ciągu tego miesiąca? Czy stałem się bardziej produktywny? Szczęśliwszy? Podniosła się moja kreatywność? Czy mikrodawkowanie poprawiło moje życie seksualne? Ile mnie to kosztowało? Sprawdźmy.

1. Produktywność

Zdecydowanie łatwiej jest mi się skupić. Ciągła praca stała się dla mnie stanem domyślnym. Żeby w trakcie sięgnąć po telefon aby coś “sprawdzić” muszę podjąć świadomą decyzję. Wyobraź sobie, że zanim sięgniesz po telefon musisz wstać i zrobić jeden przysiad. Nie dzieje się to już na automacie. Chyba nie muszę mówić jak zbawienny wpływ ma to na produktywność.

Po prostu pracuję, całkowicie tego doświadczając. Nie roztrząsam ciągle nieistotnych w danej chwili problemów. Nie myślę o przyszłości, przeszłości, co by było, gdyby. Praca robi się “sama”.

Dzięki tej immersji w trakcie pracy, wpada mi również masa pomysłów i ulepszeń, które mogę wprowadzić, więc efektywność skacze jeszcze bardziej.

Jest jeden haczyk.

Żeby tego doświadczyć, trzeba się za tą pracę zabrać. Psychodeliki nie ściągną Cię magicznie z kanapy i nie powiedzą co masz robić.

Coś te grzyby nie działajo…

2. Określanie priorytetów

Miałem olbrzymi problem ze spalaniem masy energii, na wybieraniu i odhaczaniu sobie mniejszych i mało znaczących zadań. Poczucie, że coś “skończyłem”(nawet jeśli była to zmiana tapety na telefonie) dawało przyjemny zastrzyk dopaminy.

Przez ostatnie dwa tygodnie praktycznie cały czas pracuję nad jednym ważnym dla mnie zadaniem. Nie mam potrzeby zaglądać na razie do listy zadań w poszukiwaniu małych celów. Codziennie pracuję nad jednym dużym i chociaż pracy jest coraz więcej, to i tak czuje się z tym dobrze. Podświadomie wiem, że da mi to więcej korzyści w przyszłości, więc skupiam się tylko na tym.

by drobotdean – pl.freepik.com

Pierwszy raz odkąd stosuje system zarządzania zadaniami, potrafię zakończyć dzień mając niewyczyszczoną listę (oczywiście tych mniej ważnych) z poczuciem dobrze wykorzystanego dnia.

3. Zastrzyk energii

Leżę w łóżku i patrzę w sufit. Chcę się przykryć kocem i tak spędzić resztę dnia, a to dopiero południe. O co chodzi?

Na początku miałem problem z tym, że po kilku godzinach od wzięcia dawki, zaczynałem odczuwać lęk, niepokój, rozkojarzenie. Chciałem się zwinąć w kłębek i do nikogo nie odzywać. Okazało się, że jestem przestymulowany. Mikro dawkowanie psychodelików samo w sobie dostarcza dużo energii, a w połączeniu z kawą i yerba mate, której pije dużo tworzyło mieszankę wybuchową. Efekt jakbyś naraz wypił potrójne espresso i zapił energetykiem. Ilość kofeiny obniżyłem o połowę, yerby również pije mniej, a poziom energii i jasności umysłu mam większy niż kiedykolwiek.

Z tego też powodu psychodeliki należy mikrodawkować rano, w innym przypadku możesz mieć problemy z zaśnięciem. 

Mogę cały dzień pracować z jasnym umysłem, bez poczucia zjazdu ani wystrzelenia. Przez większość dnia czuję się, jak po świetnie przespanej nocy. Praktycznie o 90% obniżyła się częstotliwość brain fogów. Musiałbym mieć za sobą naprawdę ciężką noc żeby mieć zamglony umysł.

4. Lepsze samopoczucie

Odkąd pamiętam pierwsza myśl po przebudzeniu to prawie zawsze było “ja pierdole” i ucisk w żołądku. Bez względu czy tego dnia miałem iść na studia, czy do pracy, czy też miałem dzień wolny. Konfrontowanie się z życiem, nie należało do moich ulubionych zajęć. Dzięki wprowadzeniu wielu zmian i nawyków oczywiście z biegiem lat poczyniłem bardzo duży progres. Jednak to uczucie rano pozostawało.

Masz czasem takie dni, że od rana wszystko Ci się układa i po prostu cały dzień idzie po twojej myśli, a uśmiech nie schodzi Ci z twarzy? Tak właśnie wyglądało u mnie na początku mikrodozowanie.

Nazwałem to “mikro tripowaniem”. Czułem jednak, że nie chcę aby miało to aż taki wpływ na mnie i zmniejszyłem dawkę. Teraz czuje się wyraźnie szczęśliwszy i spokojniejszy niż zazwyczaj, ale już bez tego efektu że “cos na mnie działa” tylko naturalnie. 

Co prawda nie wstaję pełen entuzjazmu jednak humor jest ewidentnie poprawiony w moich “naturalnych” granicach. Na dowód zamieszczam raport z lutego oraz marca i kwietnia gdzie już dawkowałem

Zmiana średniego nastroju tygodniowego. Styczeń/luty na “czysto”, marzec/kwiecień ~0.3g świeżych trufli raz na 3 dni. Pełny wykres, tydzień po tygodniu tutaj

Dialog wewnętrzny jest wyraźnie bardziej pozytywny, łatwiej przychodzi mi akceptacja emocji i działanie pomimo nich(Szok! nie muszę zbyt zmotywowany, żeby działać)

.

5. Eureka! Czyli co z tą kreatywnością

“Kurwa, jak mogłem tego wcześniej nie zauważyć”

Nie pamiętam drugiego tak długiego okresu w życiu, gdzie praktycznie codziennie w głowie mam błysk, a następnie olśnienie i poczucie ulgi z powodu rozwiązania kolejnego problemu.

Kreatywność, skacze niesamowicie. Rozwiązania na problemy z którymi siłowałem się od dłuższego czasu wpadają nagle. Uderzają mnie jakby to było najoczywistsza rzecz na świecie. Prawdopodobnie jeden z najbardziej cennych dla mnie efektów.

Zasadniczo jeśli precyzyjnie określę wyzwanie, jakie mnie teraz męczy to do maksymalnie kilku dni na poziomie logicznym pojawią się pierwsze rozwiązania, ale co ważniejsze na poziomie emocjonalnym zaakceptuje trud z tym związany i tak szybko, jak to możliwe przejdę do działania. Tak naprawdę tylko dla tego jednego efektu warto było zacząć.

6. Przełamywanie złych nawyków

Mam strasznie słabą silną wole.

Postanawiałem, że nie będę jadł słodyczy. Kilka dni się pilnowałem. Nagle pewnego dnia czułem, że jeśli nie zjem to oszaleję. Walczyłem ze sobą i walczyłem aż w końcu na autopilocie łamałem postanowienie. 

Mam taką metodę, że jeśli pozbywam się nawyku, to 6 dni poszczę, a 7 dnia ŚWIADOMIE puszczam cugle. U mnie w dłuższym terminie działa to fenomenalnie, ale bywało że 6 dnia już zacierałem rączki, czekając na dzień siódmy, a kiedy on nadchodził całkowicie oddawałem się różnym przyjemnościom.

Po miesiącu mikrodawkowania nawet nie zauważam kiedy nadchodzi TEN dzień. Co jeszcze lepsze, w jego trakcie, kiedy już nie muszę się kontrolować, to co prawda dalej jest przyjemnie ale już nie tak bardzo. Wręcz czuję, że nie chcę tak do końca tego robić, ale robię bo wypada wykorzystać ten dzień.

Czuję się niemalże jakbym obserwował swoje złe nawyki z boku, bez identyfikowania się z nimi, ani przede wszystkim z przyjemnością jaką sprawiają. Prawdopodobnie niedługo wydłużę okres postu do dwóch tygodni.

7. Dystans do życia

Zyskałem większy spokój, ale nie wziął on się znikąd. Łatwiej panuję nad dialogiem wewnętrznym, a on wpływa na moje samopoczucie. Przestałem traktować siebie i swoje sprawy tak “poważnie” .

Zyskałem świeżą perspektywę i dystans do otaczającego mnie świata. Porażki stały się częścią gry i katalizatorem do wymyślania nowych pomysłów. Mam poczucie, że cokolwiek by się nie stało w dłuższym terminie i tak postawie na swoim. Bardzo wyzwalające.

8. Lepszy kontakt z innymi ludźmi

To chyba pojawiło się u mnie najwcześniej. Pewnego dnia (był to dzień dozowania) leżałem sobie na kanapie i coś robiłem. Nagle dostałem smsa w stylu co robię i czy nie chciałbym za godzinę na chwile wyjść. Byłem w szoku, kiedy niemal z automatu odpisałem, że chętnie.

Zazwyczaj nie byłoby opcji żebym przerywał swój dzień, po to żeby z kimś się z bez celu spotkać. Samo spotkanie też było świetne, byłem całkowicie tu i teraz, a “po” poczułem nagły przypływ energii.

Ogólnie lepiej dogaduje się z ludźmi, jestem bardziej otwarty, pewny siebie. Wpływ miał na to na pewno fakt, że o wiele rzadziej w ogóle zastanawiam się jak odbierają mnie inni więc mogę działać swobodniej i naturalniej.

9. Koncentracja na sobie

Codziennie traciłem masę energii na porównywanie się z innymi. A jakby tego było mało, to jeszcze więcej traciłem na porównywanie się z alternatywną wersją siebie. “Gdybym wtedy zrobił X to teraz bym robił to, a nie to, co teraz. Czemu byłem tak głupi? I co z tego, że zarobiłem? Przecież, gdybym się ogarnął wcześniej to bym tyle zarobił w ciągu tygodnia.”

Teraz tego praktycznie nie ma, a raczej jest, ale gdzieś na 5 planie, a ja po prostu nauczyłem się akceptować swoje wybory z przeszłości. Zaakceptowałem też fakt, że kieruje swoim życiem po swojemu więc ostatnia rzecz, jaka powinna nie interesować to to, co dzieje się u innych.

Skutki uboczne

Czy to znaczy, że nie ma żadnych skutków ubocznych? W zasadzie to tak

Na poziomie neutralnym bądź niezmienionym pozostało:

Wydolność fizyczna – łatwiej zebrać się na trening i łatwiej bić rekordy, ale według moich odczuć na 99% jest to efekt psychiki. Łatwiej psychicznie znieść mi dyskomfort i ból więc ciśnę mocniej do tego oczywiście lepsza koncentracja

Sen – nigdy nie miałem większych problemów ze spaniem. Dbam o wieczorną rutynę do tego mierze sobie różne parametry także pod tym względem bez większych zmian. Plusem natomiast jest to, że po obudzeniu się nie czuję niepokoju. Wręcz przeciwnie, rano czuję taki luz jakbym budził się na wakacjach, w trakcie urlopu. Dodatkowo czuję się trochę bardziej wyspany. Sny też w normie

Po lewej MiBand4, według niego od czasu mikro dawkowania, jakość mojego snu się polepszyła. Według drugiej aplikacji Efektywność również się zwiększyła, jednak ilość snu głębokiego spadła. Czerwona linia oznacza start mikrodawkowania.


Seks-nigdy w tej kwestii nie miałem żadnych problemów. Libido oraz sama przyjemność pozostała na niezmienionym poziomie. Aczkolwiek spotkałem się z przypadkami, gdzie mikro dawkowanie w małżeństwie na nowo pozwoliło rozpalić “ogień” w łóżku. Szczególnie wśród dłuższych stażem par.

Ile więc kosztuje taka przyjemność? Ja dawkowałem trufle z zaufanego sklepu (legalne w Holandii, przez co można być pewnym jakości) i w moim przypadku koszt wyniósł po przeliczeniu na złotówki jakieś 35zł/miesiąc. Maksymalny koszt według mnie(zależny od osoby) nie powinien przekroczyć 100zł/miesiąc. Wszystko zależy od metody, równie dobrze może wyjść poniżej 10zł miesięcznie. Po szczegóły jak i kontakt do sklepu zapraszam do bezpłatnego ebooka[klik]

Zagrożenie

Według mnie istnieje jedno całkiem spore zagrożenie.

Przy mikro dawkowaniu operujemy minimalnymi dawkami i granica między mikro dawką, a mikro tripem jest naprawdę wąska. Przez pierwsze ~3 tygodnie dzień mikro dawki był dla mnie dniem mikro tripu. Byłem całkowicie w stanie normalnie funkcjonować, ale wyraźnie czułem, że coś “działa”. Humor skakał bardzo do góry, dialog wewnętrzny wyciszał się całkowicie, nawet gdybym chciał nie potrafiłem się martwić.

Problem zaczął się pojawiać gdy zacząłem się za bardzo do tego stanu przyzwyczajać i mniej pilnować się przez to w inne dni. Po co mam pilnować swojego dialogu wewnętrznego, świadomie zmieniać swoje postrzeganie problemów skoro jak wrzucę mikro dawkę to wszystko samo się rozwiąże? No właśnie się nie rozwiąże.

Dyscyplina spadała, więc w dni, kiedy nie mikrodawkowalem zaczynałem czuć się coraz gorzej. Czułem że tracę panowanie. Ostatecznie znów zmniejszyłem dawkę i obecnie jedyny (chodzi mi o +1h od spożycia) wyczuwalny obiektywnie efekt to nagły zastrzyk energii, ale bez tego poczucia, że jestem na leciutkim tripie.

Efekty, jakie uzyskałam są dla mnie bardzo satysfakcjonujące, dlatego kontynuuje i za kwartał prawdopodobnie podzielę się dalszymi wnioskami.

Masz podobne doświadczenia? Proszę zostaw znak w komenatrzu. Jeśli chciałbyś mnie o coś zapytać, śmiało pisz na kontakt@terapianowoczesna.pl lub pod artykułem, na pewno odpiszę.

15 thoughts on “Mikrodawkowałem psychodeliki 30 dni. 9 wniosków i podsumowanie [koszt, tabelki, wykresy]”

    1. Trufle czyli… trufle 😀 Kupowane w Holandii(tam są legalne). Adres do sklepu znajduje się w ebooku

      1. W Holandii grzyby są nielegalne, bo turyści za bardzo szaleli. Podobno jakaś nastolatka z rodzicami w Amsterdamie zjadła grzyby, skoczyła do kanału i się utopiła. Ile w tym prawdy nie wiem. Rząd zdelegalizował grzyby, ale nie grzybnie i trufle. W NL można zatem kupić zarodniki, trufle bądź grzybnie w smartshopie. Piękne jest to, że każdy rodzaj grzybów daje inny trip. Możliwości są nieskończone ????

    2. Trufle to grzybnia, która nie jest nielegalna, żadne tam prawdziwe trufle ani specjalny rodzaj grzyba 🙂

      1. Czyli trufle do których linkuje w swoim poradniku, są według Ciebie legalne w Polsce? Pytam powaznie 🙂

        1. Każdy ma swój mózg. Legalność substancji się zmienia. Dla mnie totalnie nielogicznym jest delegalizowac rośliny, grzyby. To jakby człowiek próbował okiełznać naturę. Tak nie wypada.

  1. Jeżeli mogę dodać swój opis, jak to wygląda u mnie po wzięciu dawki (lepiej wtedy zaplanować dzień) – biorę dawkę rano i przez jakieś 4 godziny jestem w błogostanie, cokolwiek robię, jest przyjemne, ale również jest to stan resetu – tworzą się nowe połączenia i ściezki zachowań/emocji w mózgu. Czasem zapominam, jak wykonywałam nawet proste czynności. Grzyby wyrzucają nas z autopilota i pomagają na nowo dostrzec rzeczywistość 🙂 Potem mam lekki zjazd energetyczny, tylko leciutki, ale można wyczuć, że pierwsza fala działania jest za nami. Odpoczywam, czasem śpię przez godzinkę, lub jak jestem w pracy – piję mocną kawę, zjem coś. A potem mega zastrzyk energii 🙂 Następny dzień jest super – mega pozytywny, zero stresu i ściskania w żołądku. Trzeci dzień podobny, ale działanie jest zdecydowanie lżejsze. Czwarty dzień – powtórka. Po 3 latach czuję się kompletnie naprawiona i nie stasuję już co 3 dni, a bardziej doraźnie. Zmiany są permanentne 🙂 Jeżeli tylko mogę ostrzec przed jednym – konieczne jest wypłukanie się pierwszej dawki, zanim weźmie się następną, inaczej skutek będzie odwrotny. Tak samo z dawką – potzrebujemy zwykle mniej, niż nam się wydaje. Dla mnie to 2-3 suszone łysiczki. Pozdrawiam i powodzenia!

        1. Nie wolałaś “zblendować” aby każdy dawka była możliwie jak najbardziej podobna do siebie? 😀

Skomentuj Paulina Cancel Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *